Scena Otwarta, podobnie jak w pierwszej edycji, zaprosiła do warsztatowej współpracy uznanego polskiego choreografa. Podjąwszy się festiwalowej realizacji, Janusz Skubaczkowski - obecnie pedagog i prodziekan wydziału tańca PWST w Bytomiu - postawił przede wszystkim na edukację, zaznajamiając kilkunastoosobową grupę młodych ludzi raz z systematyczną techniką ruchową, a dwa z wymagającym trybem pracy tancerza. Niektórym z wybranych uczestników rodzaj podejmowanego wyzwania nie był obcy. Spotkali się już z Januszem Skubaczkowskim w warsztatowych warunkach. Dla innych była to prawdziwa konfrontacja, z której nie wszystkim udało się wyjść zwycięzko. Ci, którzy przetrwali fizyczne "przepalenie" zaświadczyli czwartkowego wieczoru o swojej dojrzałości i oddaniu sztuce tańca. Jak sami przyznali w trakcie pospektaklowej rozmowy - kryzys jest kształtujący. Intensywna praca z ciałem zmienia nie tylko sposób jego odczuwania, ale także formuje świadomość. Przy tym takż utwierdza się motywacja. Choreograf zbudował 15 minutowe przedstawienie w oparciu o polską technikę tańca współczesnego, jaka ukształtowała go w latach pracy w Śląskim Teatrze Tańca pod dyrekcją Jacka Łumińskiego. Jest to technika fizyczna, której warunkiem jest stałe utrzymywanie odpowidniego poziomu energii. Dlatego też do repertuaru warsztatowej pracy choreograf wprowadził jogę. Zadaniem tej sztuki jest obudzenie większej uwagi i świadomości w kontakcie z ciałem, rozpoznanie wzorca oddechowego i rozwinięcie umiejętności wykorzystania go jako narzędzia służącego odpowiednio regeneracji bądź zdynamizowaniu ciała. Skoncentrowanie umysłu okazało się pomocą również w opanowaniu scenicznej tremy przed pierwszym, dla części młodych ludzi, występem.
|
Czym było to przedstawienie? W założeniach niczym więcej jak scenicznym podsumowaniem warsztatowej pracy. Taki rodzaj tańca i pracy nie jest dla każdego. I nie musi - co podkreśla Janusz Skubaczkowski. Sposobów pracy z ciałem, jak i wykorzystywanych języków ruchu jest cała gama. Jeśli tylko nasze serce wyrywa się do tańca i trawi go ogień pasji, wtedy wszystko jest możliwe. I takim też kluczem, nie oceniając nabytych umiejętności czy fizycznych predyspozycji, kierował się choreograf w przesłuchaniach poprzedzających pracę nad festiwalowym projektem. Jedynym jego oczekiwaniem wobec tancerzy było ich szczere zaangażowanie. Dyktując duże tempo pracy, której efekty są imponujące, najwyrażniej nie pozostawił wiele przestrzeni na odżywianie wątpliwości. Wydaje się, że dopiero teraz, po scenicznej puencie, uczestnicy projektu będą mogli ochłonąć i pozwolić sobie na refleksje dotyczące spotkania ich marzeń z rzeczywistymi wymaganiami pracy twórczej. Emanująca z nich satysfakcja podpowiada, że są już zchyba deklarowani :) Natasza Moszkowicz |